Blogiem Roku...
... nie zostanę. Z oszałamiająca wprost ilością 15 głosów uplasowałam się na szarym końcu.
Tym, którzy we mnie wierzyli i oddali na mnie głosy bardzo, bardzo dziękuję. W przyszłym roku nikogo już naciągać nie będę bo to bez sensu.
Wszystkich czytaczy (wierzę, że są tacy) pozdrawiam i miłego piątku życzę :)
I zapraszam niebawem na risotto, wyjątkowe risotto :)
To zaszczyt być wśród tych 15 głosujących, Wiewióro, ja dotarłam z moją prośbą do wieluu, a i tak Blogiem Roku też nie zostanę ;)
OdpowiedzUsuńJa podchodzę do tego tak, że swojego bloga piszę dla siebie, jako hobby i notatnik z przepisami. Jeśli ktoś skorzysta z przepisu, to będzie mi miło, ale zabawy w różnego rodzaju konkursy sobie odpuszczam. Póki blogowanie będzie sprawiać mi przyjemność, to będę bloga pisać.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twój przepis na calzone :)
Wiewiórko,
OdpowiedzUsuńblog to dla mnie przyjemność,rodzaj kulinarnego pamiętnika,osobistych zapisków.
Nie zgłosiłabym tego do konkursu.To jakby cząstka mnie samej.
Nie podlega niczyjej ocenie i kaprysowi- oddać głos czy nie.
A na risotto czekam!
dziękuje dziewczyny za wszystkie słowa! Amber i Agno przypomniałyście mi, że przecież zakładałam bloga dla siebie, by przelewać tu to co myślę, by się samorealizować. A potem zaczęłam pisać tez po to by ktoś to czytał. Wydawało mi się, że ten konkurs, choć na wygrana nie liczyłam, utwierdzi mnie w przekonaniu, ze ktoś czyta moje wypociny. Miło mi, że czytacie i zostawiacie po sobie ślad. Pozdrawiam Was cieplutko.
OdpowiedzUsuń